Nie. I gdyby nie dolna granica znaków, pewnie na tym mój wywód by się zakończył. Więc co, podwójne spacje, potrójne akapity czy może, nadmiar, znaków, interpunkcyjnych??? Może później, póki co, spróbuję powalczyć z tym potworem tradycyjnymi metodami.
Ponad milion słów
Robi wrażenie, prawda? Tyle słów, we wszystkich możliwych wariantach, występuje w języku angielskim. Dla porównania, język polski jednostek leksykalnych ma „zaledwie” 650 000. Milion albo inaczej PONAD MILION… wyrazów w tydzień. Nierealne i, przede wszystkim – niepotrzebne. Nie próbujmy być bardziej brytyjskimi od Brytyjczyków – przeciętny mieszkaniec Zjednoczonego Królestwa używa ok. 20 000 słów i zakładając, że z kimś takim chcielibyśmy się móc swobodnie porozumieć, winniśmy wykazać się znajomością podobnej liczby leksemów. To jednak nie wszystko. Nie możemy zapinać o idiomach, czasownikach frazowych i innych tego typu stworach. No bo niby co nam da znajomość 20 000 haseł, jeżeli trafimy na zwrot Don’t be such a wet blanket, ok? Obawiam się, że w tym konkretnym przypadku wysuszenie koca nic nie da… A na koniec akapitu zagadka. Jak wiecie, znajomość języka, to także znajomość synonimów. Ciekaw jestem czy zauważyliście ilu wyrazów bliskoznacznych do leksemu słowo użyłem w tym akapicie… 😉
Pronunciation czyli wymowa
Ten problem moglibyśmy „podpiąć” pod powyższy paragraf, ale zagadnienie wydaje mi się na tyle istotne, że poświęcę mu kilka odrębnych słów tudzież jednostek leksykalnych… My nie mamy z tym problemu, widzimy wyraz „krowa” i czytamy „krowa”, Brytyjczyk natomiast zobaczy „cow” a przeczyta „kaƱ” i dla niego nie będzie żadnego problemu. Co innego dla nas, dla których największym wyzwaniem fonetycznym są dwuznaki sz,cz,dź,dż itp. A tak na marginesie, „pronunciation” czytamy „prǝ,nʌnsi’eɪʃn”. Nie chcę w tym momencie powiedzieć, że znajomość alfabetu fonetycznego to coś, bez czego się nie obejdziemy, bo tak nie jest. Niemniej jednak, rozróżnienie między pisownią a wymową jest w języku angielskim dość wyraźne i musimy o tym pamiętać, jeżeli oczywiście nie chcemy ze wszystkimi dookoła porozumiewać się na piśmie…
GRAMATYKA
Niby nie jest trudna, niby łatwiejsza od naszej (bo nawiasem mówiąc o gramatykę bardziej zakręconą od polskiej naprawdę ciężko), ale nauczyć też się jej trzeba. Kiedy mówię na przykład swoim uczniom o dwunastu angielskich czasach gramatycznych, kiedy do tego dodaję cztery okresy warunkowe, czasowniki nieregularne, czasowniki modalne, stopniowanie przymiotników, tworzenie i stopniowanie przysłówków, tworzenie liczby mnogiej i na koniec, tak na deser, wyjątki od wszystkich tych reguł, obserwuję tylko coraz niżej opadającą szczękę. Oczywiście większość z tych zagadnień nie jest trudna i wymaga tylko CZASU i chęci. Niemniej jednak, chcąc swobodnie poruszać się w języku angielskim, nie możemy zlekceważyć gramatyki.
PODSUMOWANIE
Na koniec chciałbym przypomnieć, że nauka języka obcego, to nauka czterech umiejętności: pisania, mówienia, czytania i słuchania i obawiam się, że 1,75 doby na każdą z nich, to może być za mało.
Jakub Stępniak